Komentarze: 5
dorobiono mi spódniczkę. niech będzie. nazwę ją kilt i od razu mamy kompromis. obie strony zadowolone. powieszono na mnie mnóstwo psów. niech wiszą. nie jest łatwo być pomidorem-demaskatorem, ale co tam. latem sympatia do mego gatunku na pewno wam wróci.
a w sprawie linków fanaberii, akcent pada nie na ich ukrycie, ale na to, że z tylu wcześniej zaszczyconych linkami, została tylko trójka. i ja sobie tak kombinuję dlaczego? przecież mogę? hauser? mogę? dobra, jak mogę, to mogę. mogę szukać tej przyczyny. mam czas, lubię zagadki „live”.
no to sobie poczytałem, po kolei i dokładnie bloga fanaberii i blogi jej znajomych wcześniej olinkowanych. same tiu, tiu tiu, tiu. zwłaszcza z muszelką, tu krzywy uśmiech do iwony wiadomo dlaczego. w pewnym momencie pojawił się domorosły dziennikarz, klemens. i wtedy zaczęło się kadzenie, och i ach i bleeee! najbardziej wyważona w tym gronie wydaje się popielatka, choć ostatnio też zaczyna przesładzać, królową głupoty natomiast jest iwona.
tak sobie poczytałem, pokiwałem czerwoną głową, zzieleniałem na chwilę z emocji i wdałem się w bój. mogę? hauser? mogę? pewnie, że mogę. nie wiem, czy więcej psów da się na mnie powiesić, ale próbujcie. pod kilt nie radzę zaglądać. jedno jest pewne: było nudno i już nie jest.
zapraszam na pyszną zupę pomidorową!